Nineteenth Sunday in Ordinary Time (2022-2023) (polish)
Ordinary Time • Sermon • Submitted • Presented
0 ratings
· 12 viewsNotes
Transcript
Dziś mamy do czynienia z bardzo istotnym pytaniem, które Jezus zadał św. Piotrowi, a to pytanie dotyczy również nas - "Dlaczego zwątpiłeś?"
Być może nie jest to pytanie, które często zadajemy sobie.
Ale z pewnością jest to pytanie, które zawsze musimy sobie postawić po doświadczeniu własnego upadku.
To pytanie powinno być zadawane w tych chwilach, gdy zawodzimy, ponieważ jest to jedyny sposób, aby dostrzec pozytywny aspekt tego co się wydarzyło.
Sokrates, grecki filozof, powiedział: "Niebadane życie nie jest warte życia."
Tak właśnie, badanie naszego życia stanowi istotę dobrego życia.
Dobre życie nie oznacza posiadania pełnej kontroli nad wszystkim ani naszej doskonałości; to znaczy dokładne i uczciwe przyglądanie się temu, co się z nami dzieje.
I wydaje się to prawdziwe - tylko życie poddane refleksji przynosi nam jakiekolwiek dobro.
Zobaczcie, jednym z warunków udanej i owocnej spowiedzi jest dokładne zbadanie sumienia.
Ale wróćmy do Ewangelii.
Opowiada ono o ułomnej próbie chodzenia po wodzie, która doprowadziła Piotra do upadku.
Gdyby Jezus nie wyciągnął ręki, aby podtrzymać Piotra, zatonąłby.
Ale dlaczego Piotr zwątpił? Dlaczego zawahał się?
Z pewnością zdajesz sobie sprawę, że chodzenie po wodzie to nie jest codzienna czynność, przynajmniej nie dla mnie - nie mam prawa mówić za ciebie.
Ewangelia mówi nam, że Piotr, postawiony przez Jezusa przed wyzwaniem, podjął kilka kroków.
Tak długo, jak miał oczy wciąż skierowane na Jezusa, mógł kroczyć po wzburzonym morzu.
Kiedy miał oczy utkwione w Nim, niemożliwe stało się możliwe dla Piotra.
Jednak to się zmieniło, gdy oderwał wzrok od Jezusa i zaczął spoglądać na fale i burzę.
Gdy Piotr zaczął skupiać się na falach, zaczął tonąć.
Co się stało?
Wydaje się, że zabrakło mu wiary!
Przestał dokładnie się przyglądać, przestał badać, i od razu pojawiały się wątpliwości.
Bez wiary nie można chodzić po wodzie.
Wiara jest niezbędna, aby uczynić niemożliwe możliwym.
Wiara oznacza coś więcej niż tylko dołączenie do klubu, żeby zdobyć kartę członkowską.
Wiara to coś więcej niż spełnianie naszych zobowiązań wynikających z bycia chrzescijaninem.
Wiara oznacza wejście w relację, przyjaźń z Jezusem.
To oznacza dostosowanie naszej woli do tego, co uważamy za Bożą wolę dla nas.
Wiara pomaga nam zrozumieć, kim jesteśmy i dokąd zmierzamy.
Nie zawsze rozumiemy wszystko, co wydarza się w życiu: tragedie, skandale, choroby i inne zdarzenia - ale to nasza wiara pomaga nam dostrzec, kim jesteśmy i jaką mamy drogę.
Jutrzejsza liturgia daje nam wspaniały przykład osoby, która nawet w obliczu najmocniejszej burzy i fal nie odrywała wzroku od Jezusa.
Kto to? Święty Maksymilian Maria Kolbe.
Urodził się w Polsce w 1894 roku.
Krąży opowieść, że kiedy miał 10 lat, miał wizję Matki Bożej, która mu zaoferowała mu białą i czerwoną koronę, symbolizujące czystość i męczeństwo.
Czy potrafisz zgadnąć, którą koronę wybrał? Wybrał obie.
W 1910 roku dołączył do Zakonu Franciszkanów Konwentualnych.
W 1918 roku, już jako ksiądz, wrócił do Polski i rozpoczął swoją działalność misyjną, zakładając miesięcznik i założył dwa ośrodki ewangelizacyjne dedykowane Niepokalanej Dziewicy: Niepokalanów - "Miasto Niepokalanej," w Polsce, oraz Mugenzai no Sono w Japonii.
Był mistrzem w wykorzystywaniu najnowszych technologii. Zaczął używać radia i planował zbudować studio filmowe.
W 1939 roku, w trakcie II wojny światowej, w Niepokalanowie przyjął tysiące uchodźców, szczególnie Żydów.
W 1941 roku Święty Maksymilian został aresztowany przez nazistów i trafił do obozu koncentracyjnego Auschwitz.
Pewnego dnia uciekł z obozu jeden z więźniów i żeby udaremnić ewentualne przyszłe ucieczki, strażnicy postanowili ukarać dziesięciu więźniów śmiercią głodową w podziemnym bunkrze.
Gdy jeden z wybranych mężczyzn, Franciszek Gajowniczek, wołał: "Moja żona! Moje dzieci!", Święty Maksymilian Kolbe zgłosił się na ochotnika, by wziąć jego miejsce i umrzeć.
W bunkrze, w towarzystwie innych, Maksymilian Kolbe dalej dawał przykład wiary i nadziei, Uwielbiając Boga, śpiewając hymny i zachęcając na zapatrzeniu się w Jezusa.
Po dwóch tygodniach pozostał przy życiu tylko Maksymilian, i strażnicy postanowili go zabić zastrzykiem trucizny.
Drodzy Bracia i Siostry, to może brzmieć smutno, ale zawiera w sobie nadzieję i zachętę dla nas.
Otrzymujemy te Dobrą Nowina, aby przekonać nasze serca, że nawet gdy nasze życie toczy się wśród fal i burz, miłość Boga pozostaje niezachwiana, a On potrafi iść po najdzikszych falach ku nam.
Zawsze gotów jest nas wybawić z naszych wątpliwości i lęków.
Jego wyciągnięta ręka zawsze jest tuż obok, zachęcając do całkowitego zaufania.
Tylko wiara w Jezusa może nas napełnić niezłomną nadzieją.
Jezus jest naszą kotwicą i dzięki Niemu możemy płynąć przez wyzwania życia z niezachwianą nadzieją.